AUTUMN DRESS

11/07/2016

http://monafactory.blogspot.com/2016/11/autumn-dress.html

URLOP. Wielkie, wyczekiwane, pożądane wydarzenie. Nic wtedy NIE TRZEBA, a MOŻNA.


Pracując w korporacji i studiując zaocznie, dni wolne bierze się na egzaminy albo święta. Wiem, że to niezdrowe, że work-life-balance jest z(a)burzony, ale ja (jeszcze) mam na to siłę. Mało tego – ja to lubię :) Ostatnio nawet słyszałam, że przy takim trybie życia, wypalenie zawodowe przychodzi dużo szybciej i że trzeba uważać… ale HALO, najpierw trzeba się palić, żeby się wypalić. Zatem spokojnie.   

Oprócz tych dni, kiedy naprawdę nie mam siły i śpię, to zazwyczaj odpoczywam uprawiając sport, albo robiąc rzeczy kreatywne. I mimo tego, że po dwóch godzinach biegu nie czuję nóg, albo ośmiu przy manekinie nie mogę ruszać palcami pokłutymi szpilkami, to ja i tak się relaksuję.   Ponieważ tegoroczny urlop, planowałam poświęcić na pisanie pracy magisterskiej, wybrałam się na kilka dni do domu rodzinnego. I jeden z nich, wykorzystałam na projekt, który przekładałam przez 5 lat.

Jesienna wersja sukienki z liści o której historii pisałam w poście 5 YEARS LATER”. 

Nieważne, że są zebrane z ulicy, że zajęło mi to cały dzień, a i tak nie można założyć. Zrealizowałam swoją wizję.








Kiedy była gotowa, obserwowałam ją przez chwilę.


Co zobaczyłam? 

Zobaczyłam 19-latkę, robiącą letnią wersję. Aplikując do szkoły projektowania ubioru nie miałam drogich tkanin, nie za bardzo potrafiłam szyć, a rysować nadal nie potrafię. Zrobiłam więc wszystko co mogłam, wykorzystując to co miałam... i mnie nie przyjęli. Byłam zrozpaczona, ale otarłam łzy i zaczęłam obracać porażkę w ciężką pracę. Cel został ten sam, to plany mają być elastyczne. (Okazały się bardziej elastyczne niż przypuszczałam :) Chciałam pisać pracę, a publikuję prawie 8500 km od domu, na Karaibach. Najbardziej spontaniczny wyjazd EVER).

Zobaczyłam też chwilę, którą odkładałam każdej jesieni na „lepszy moment”. 

Każdą wymówkę potrafiłam pięknie uargumentować. W tym roku też mi się nie chciało. Tak, mi też się często nie chce, tym bardziej, że cały dzień padało. Jak biegałam do maratonu też mokłam, ale ani na mniejsze, ani na większe wyzwania nie ma odpowiedniej chwili. Trzeba po prostu zacząć robić. Pierwszy krok i kontynuować. Drzewo też nie zrzuca wszystkich liści na raz. Tylko, nie wszystkie kolory leżą na ulicy. Po niektóre należy sięgnąć wyżej. 

Troszkę po troszku, ptak buduje swoje gniazdko.


A co Ty nadal odkładasz?

Napisz w komentarzu pod spodem.

You Might Also Like

2 komentarze

Facebook

Instagram

YOUTUBE